Forum Kasztel Quess Strona Główna Kasztel Quess
Kasztel Quess w Quidden
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy     GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Pokój na końcu Korytarza, przy Bibliotece

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Kasztel Quess Strona Główna -> Komnaty gościnne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Trip
Gość



Dołączył: 06 Lip 2006
Posty: 67
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Avalon

PostWysłany: Śro 16, 16:03:45, 26 Lip 2006    Temat postu: Pokój na końcu Korytarza, przy Bibliotece

- To juz chyba ostatnie drzwi, dlaej nie ma juz nic, tylko jakies kolejne skrzydlo zamku, jesli to nie ten pokój... *reka siegnela w kierunku klamki, ta ustapila. Razem z otwieranymi drzwiami mezczyznie ukazal sie widok pustego, ascetycznego troszke pokoju. Na przeciwko drzwi, durze okna o niskich i szerokich parapetach, przy jednej scianie pojedyncze lózko, stolik, szafka i szafa. Na drugiej scianie murowany kominek i dwa wygodne w na pierwszy rzut oka fotele. Mezczyzna poskrobal sie po karku*
- Calkiem przytulnie, bez zbednych luksusów, ladny kominek, przydaly by sie pólki na jakies ksiazki i jakies kufry *wszedl dalej i zblizyl sie do lózka*
- Oh, bogowie *siadajac* jak ja dlugo marzylem o miekim lózku. Poczekam na Mauricia, tutaj, zdrzemne sie moze...eee *ziewnal* chwilke zanim on przybedzie. A potem odwiedzimy sale...eee *glebsze ziewniecie* treningowe.
*W pustej komnacie uslyszec mozna juz teraz bylo tylko równy oddech mezczyzny, oraz zadkie pochrapywanie w zadowoleniu*


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Trip
Gość



Dołączył: 06 Lip 2006
Posty: 67
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Avalon

PostWysłany: Pią 14, 14:34:06, 28 Lip 2006    Temat postu:

*obudzilo go pukanie do drzwi, wstal powoli, ocierajac oczy ze snu, w koncu odwrócil sie do drzwi i z lekka chrypka zawolal*
- Wejsc!
*drzwi otworzyly sie i stanal w nich zziajany Mauricio, uklonil sie i przecierajac pot z czola rzekl*
- Panie, slyszal zem, zescie o mnie jako swego sluge prosili, oto i jestem na rozkazy, to sa, ten tego, twoje juki pajnie, co zem musial z ta besta przechandlowac za marchewki i cukier.
*Trip usmiechnal sie i wstajac przeciagnla, po czym ruszyl w strone Mauricia*
- Dziekuje ci Mauricio, nie sluga moim bedziesz, ale pomocnikiem, a czasem poslancem, o Ciebie prosilem bo tylko Ciebie znam narazie na tym zamku i wydajesz mis ie poczciwa dusza. Co do tego starego capa co to z nim musiales marchwiany handel uprawiac nie przejmuj sie, az dziw ze i tak cokolwiek wskurales, widac ta szkapa tez sie na tobie poznala. Pozwolisz ze ci ulze z tymi tobolami, spocznij jesli chcesz, tam jest dzban z zimna woda co zdazylem zauwazyc, narazie wiele tu nie ma, ale postaramy sie to zmienic.
*Mauricio ruszyl w strone dzbanka i z wdziecznacia uklonil sie miedzy jednym a drugim chaustem zimnej wody*
- A Panie, bym zapomnial, ten tego, Pani Tatsu juz trening rozpoczela, to Ci mialem przekazac od poslanca, bo znaczy, ona nic nie ma do tego czy ja ogladac, chyba tak to szlo. Tak czy inaczej cos sobie Panie wielmozny zyczysz?
*Trip zastanowil sie chwile. Po czym rzucajac torby na lózko ruszyl do dzbanka trzymanego przez Mauricia*
- wiec zmiana planów mój drogi Mauricio, tylko sie do konca obudze *to mówic ochlapal sie woda z dzbanka obserwowany przez zawiedzione spojzenie Mauricia który widocznie mial ochote jeszcze na pare glebszych lyków orzezwiajacej cieczy* i mozemy ruszac do sali treningowej. Chetnie zobacze jak to sie wywija mieczem na tym Kasztelu. Ty napewno droge znasz, wiec ja juz tam rusze, a ty skocz co rychlej do piwnic i przynies nam i Pani Tatsu jakiego chlodnego wina, mlodego i cienkiego, takim lepiej gasic pragnienie po treningu.
*Mauricio skoczyl na równie nogi i z usmiechem szelmy rzecze*
- Oj nie martw sie Panie, ja droge do piwnic znam dobrze, a i niezle wino wybiore, niemartw sie Panie, chwilka i juz jestem. Po czym wybiegl*
*Trip przeciagnal sie jeszcze kilka razy po czym narzucil na siebie swierza koszule, ubral wygodne buty i ruszyl w strone sali treningowej*


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Trip
Gość



Dołączył: 06 Lip 2006
Posty: 67
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Avalon

PostWysłany: Śro 9, 09:06:03, 16 Sie 2006    Temat postu:

*Dzwi znow skrzypnely i pojawil sie w nich z malujacym sie wyraznie na twarzy znurzeniam Mauriccio. Przeczlapal przezpokoj zamykaja po drodze drzwi i usiadl ciezko na zydlu pod sciana. Rozejzal sie polprzytomnie po izbie. Westchnal ciezko i omiotl komnate raz jeszcze znurzonym wzrokiem. W koncu chyba jakas mysl zaswitala pod skoltunionymi krzakami wlosow pacholka gdyz rysy jego wyostrzyly sie, stezal na chwile zamierajac w pozie jaka zastala go blyskotliwa mysl. Wygladal przez to troszke glupio gdyz akurat mial otwarte usta do ziewania. Zamknal je wiec kiedy zorientowal sie iz robi z siebie wioskowego glupka, nawet jesli nikt nie widzi. W koncu wstal i zacierajac rece ruszyl w kierunku jukow i sakw.*
- Ha! Pan bedzie, tan tego, zadowolony jak mu rzeczy rozpakuje. Pewnikiem wynagrodzi. Ha!
*zatarl rece w swym genialnym pomysl i nie marudzac gluzej zabral sie za rozpetywanie wezlow. Szlo opornie, pomysl nawet by krotkim kozikiem jaki nosil za paskiem nie potraktowac tych pet, lecz zmitygowal sie pretko i znow skupil cala swa uwage na wezlach, az mu zyly niczym rwaca rzeka na czole wystapily. Kiedy wreszcie dopiol swego w triumfie az pokrasnial, a moze to tylko od mocowania sie z ostatnim bardzo zawzietym wezlem. Poczal wiec przezucac rzeczy, ubrania dziwaczne, szaty, oponcze, koszuliny i wamsy, plaszcze i spodnie roznych krojow i kolorow. Najpier wyrzucil wszystko na loze po czym ja je dokladnie skladac i ukladac na dnie jednego z kufrow ktore przyniosl wczesniej. Gdy skonczyl z ubraniami zabral sie za kolejne sakwy. Tym razem zdziwienie jego nie mialo granic. Poczal wyciagac z zabobonnym lekiem ciezkie tomiszcza, jak i malenkie ksiazeczki, zwoje i pergaminy, przybory do kaligrafi, nastepnie tuby niewiadomo do czego urzywane gdyz zwojow tam pewnikiem nie bylo. Kolejne torby odkrywaly coraz to dziwniejsze i zadsze przedmioty, az w koncu nie byl w stanienawet nazwac ni zgadnac przeznaczenia wiekszosci z nich. Uznal w przeblysku inteligencji iz moze Pan Trip nie chcial by to ogladal. Podrapal sie po glowie i stwierdzil iz gdyby nie wsmak mu bylo jego towarzystwo to by go od charowy na podzamczu nie odciagal lekka sluzbe swej osobie zapewniajac i wazne zadania powiezajac. Tedy zadowolony ze swego przemyslenia podjal sie znow rozpakowywaniu. Dziwne i tajemnicze przedmioty wpakowal wszystkie do najwiekszej skrzyni, zamknal ja dokladnie na klucz, a ten zawiesiwszy na rzemieniu powiesil na szyi. Zadowolony stanal w rozkroku i podpar rekami boki, w tej dumnej pozie poczal podziwiac swoje dzieli. Zadowolony odwrocil sie i wyciagajac spod koszuliny pusty juz niemal buklak wina usadowil sie wygodnie na fotelu. Odkorkowal buklak i pociagnal gleboki lyk, przetarl wierzchem dloni usta zroszone czerwonym napojem. Rozsiadl sie jeszcze wygodniej i poczal saczyc wolno napoj zastanawoajac sie co by tu upichcic dobrego dla siebie. Tak rozmyslajac zasnal...*


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Trip
Gość



Dołączył: 06 Lip 2006
Posty: 67
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Avalon

PostWysłany: Śro 12, 12:43:17, 16 Sie 2006    Temat postu:

*Wiatr hulal nieznosnie co chwila zlowieszcze wycie niczym potepiencze jeki roznosily sie na zewnatrz Kasztelu po stronie otwartych okiennic ostatniego pokoju na Korytarzu. Gdyby kto przylozyl ucho do drzwi komnaty poza hukiem wichru uslyszal by jeszcze basowe pochrapywania, widac ktogos sen zmorzyl nawet przy takiej diablej pogodzie. Jesli chialoby sie zajzec do komnatyokazalo bys ie iz jest to porsta sprawa, drzwi niczym nie blokowane a dobrze naoliwione otwiraja sie na pelna szerokosc prezenujac wnetrze komnaty. Na wygodnym z wygladu fotelu zwiniety w klebek spi i wydaje chrapliwe odglosy rudowlosy pacholek. Ogien w kominku tanczy w rytm powiewów chlodnego powietrza. Okiennice skrzypia cicho nadajac calej scenie lekko senna atmosfere. Mimo przerazajacej zawiei jakis czary sztalt, chyba ptak zbliza sie walczac z kazym powietrzym metrem, do murów Kasztelu. Gdy jest uz na tyle blikso by dokladnie mozna sie mu przyjzec okazuje sie sporym krukiem. Kruk zbliza sie zdecydowanie do okien pokoju. Przysiad na parapecie, teraz widac kilka siwych piór w okolicach ptasiej glowy. Czarne paciorkowate oczy bacznie taksuja pomieszczenie, kruk przekrzywia glowe i przeskakuje smiesznie pare cale w bok. Znów odwraca lebek i po chwili odlatuje spowrotem w wichure i nadchodzacy zmierzch. Tylko moment i znika calkowicie w kurzawie która zalegla na podwórcu. Zostawmy wiec spiacego sluge i wycofajmy sie z pokoju. Dzwi cicho zamykaja sie za nami, w cichym korytarzu znów slychac jedynie odlegle uderzanie wichury o mury i stlumione chrapanie*

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Trip
Gość



Dołączył: 06 Lip 2006
Posty: 67
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Avalon

PostWysłany: Czw 11, 11:20:46, 17 Sie 2006    Temat postu:

*Dzwi do pokoju otworzyly sie szybko, glosno uderzajac o sciane. Rozleglo sie krótkie urwane sapniecie od strony fotelu. Trip wmaszerowal szybkim pewnym krokiem do komnaty, gdy spostrzegl spiacego sluge podszedl i trzepnal go lekko po glowie*
- Wstawaj leniwe nasienie *rzekl ostro, lecz usmiechajac sie pod nosem*
- Zzo? *nieprzytomnie omiótl komnate wzrokiem Mauricio, gdy ujzal górujacego nad nim Tripa zerwal sie i jál klaniac w pas*
- Przepraszam wielmoznego, Panie przepraszam, ten tego sie mi usnelo, wybacz...
*Trip przerwal belkotanie krótkim smiechem które speszylo Mauricia*
- Nielekaj sie, kazdy kiedys spac musi, lepiej jednak jesli musisz juz spac tutaj przytaszcz sobie jakies poslanie, podejzewam jednak iz gdzie mieszkac masz. Niewazne *machnal reka* Chodz za mna.
- Juz Panie pomykam *pospiesznie wlozyl czape na glowe i schowal pusty buklak pod koszule* a dokad Panie jesli, ten tego, wiedziec mnie mozna?
*Trip zrzucil w tym czasie dluga szate wrzucajac na siebie prosta lniana koszuline, wiazana od polowy torsu, wciagnal skórzane spodnie i wysokie jezdzieckie buty. Zmierzyl krytycznym wzrokiem Mauricia i jakby do siebie rzekl*
- Trza ci bedzie tez takei sprawic. Chodz. *ruszyl w kierunku drzwi a za nim zdezorientowany sluga. Gdy wyszli na korytarz Trip nie zwalniajac odwrócil sie do pospieszajacego za nim Mauricia i zapytal*
- Umiesz konno jezdzic?
*Mauricio zmieszal sie i pokrasnial na twarzy zawstydzony*
- Nnie Panie, wybaczcie, jeno zaprzegiem powozic, ten tego, ojciec przyuczyl. Mnie od koni wara, to wielmozy rzecz.
*Trip zamyslil sie*
- Hmm, no trudno, ale nieszkodzi, nauczysz sie szybko. Potrzebuje kogos by czasem mego wierzchowca na przebiegi wzial, a i jak jaka wyprawa sie zdarzy bedziesz musial w siodel sie utrzymac.
*Mauricio az zachlysnal sie z przerazenia*
- Panie najjasniejszy, na ta bestie mnie skazujesz, przeciem dobrym slugom byl, ten tego , Panie nei kazcie mnie sie zblizac do tego byd... rumaka znaczy on mnie przeca...
- Spokojnie, spokojnie, nie mam komu powierzyc tego bydlaka jak raczyles zauwazyc bo koniuszych stratuje i co ja Pani Tatsu powiem potem, a ty juz sie z nim jakos dogadales. Niebój sie, nic ci nie zrobi... a przynajmniej nie mocno, a jesli juz to tylko na poczatku
*Mauricio jeknal tylko i zwiesiwszy glowe, szedl dalej z Tripem niczym na sciecie*


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Trip
Gość



Dołączył: 06 Lip 2006
Posty: 67
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Avalon

PostWysłany: Pon 12, 12:14:09, 21 Sie 2006    Temat postu:

*Trip wszedłs pokojnie do komnaty, zebuł jeździeckie buty i rzucił je w kąt. Usiadł przy stoliku i westchnął*
- Oj przydał by sie sekretarzyk, ale tym zajeme sie później
*wstał ponownie, zajzal do kufra i wyciągnąl kilka czystych pregaminów, szczelnei zapakowane pióro i inkaust. Zaniósł wszystko do stolika przy którym sam zasiadł. Zamoczył pióro w buteleczcez inkaustem i zatrzymał się nad pierwszym pergaminem. Poskrobał się drugą reką po głowię po cyzm zaczął pisać tak szybko jak pozwalało na to pióro. Pewna reka stawiałą szybko węzyki drobnego zgrabnego pisma...*


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Trip
Gość



Dołączył: 06 Lip 2006
Posty: 67
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Avalon

PostWysłany: Wto 10, 10:29:08, 22 Sie 2006    Temat postu:

*Przeciągnła sie i ziewnął głośno, przetarł zmęczone od wpatrywania sie w pergamin oczy*
- Chyba dośc na dziś, tyle powinno narazie wystarczyć.
*Zebrał wszystkie pergaminy i umieściwszy je w ozdobnych kopertach wyciągnłą gotowe stęple które przykleił stopionym nad świeczką lakiem. Powstał zabierajać ze sobą wszystkie koperty i wyszedł na korytarz, rozejżał sie w obie strony i zobaczywszy jakiegoś sługe zawołał go*
- Chłopcze! Tak ty, podejdź no.
*Chłopak podszedł niepewnie i ukloniwszy sie oczekiwał na polecenia*
- Zawołaj do mnie jakiegoś posłańca, jeno prędko.
*Chłopak skłonił się ruszył szybko korytarzem*
- Dziekuje *rzucił za znikającym już służącym*


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Trip
Gość



Dołączył: 06 Lip 2006
Posty: 67
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Avalon

PostWysłany: Wto 11, 11:43:19, 22 Sie 2006    Temat postu:

*Gdy rozległos ie pukanie do drzwi Trip podszedł i otworzył czekajacemu posłańcowi*
- Oh, witaj, niespodziewałem sie iz taks zybko przybędziesz. To dobrze o tobie świadczy *posłaniec skłonił się* Oto są listy które muszą zostać jak najszybciej dostarczone. Jeśli naprawde prędko sie uwiniesz od każdego z obiorców otrzymasz złotą monete *oczy posłańca zabłysły na myśl o zarobku który go czeka* widze iż pojmujesz wage tej sprawy. Nie zatrzymuje cię wiec, tutaj są adresy, a tutaj sakiewka za którą mam nadzieje konia poic będziesz w drodze nie siebie. Tutaj masz pierścień *Trip podał oniemiałemu cały czas posłańcowi srebny pierścień z małym rubinem* pokażesz to tym osobą a przyjmą cię. Jeśłi zawiedziesz... nie, wiem że nei zawiedziesz, ufam iż Lady Tatsu dobrze dobiera sługi, a zarobek jakiscię czeka bardziej ci sie opłaci. Zatem ruszaj już, szkoda czasu.
*Posłaniec skłonił się głeboko i pobiegł korytarzem, za zakrętem spojżał na pierścień, krwawo czerwony kamień zalśnił wesoło w promieniach słońca. Posłaniec uśmeichnałs ie i włożył go na palec po czym ukrył pod rękawiczką. Poprawił torbe na plecach i ruszył biegiem do stajni*


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Trip
Gość



Dołączył: 06 Lip 2006
Posty: 67
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Avalon

PostWysłany: Śro 14, 14:29:59, 23 Sie 2006    Temat postu:

*Trip z zadowleniem udał sie z powrotem do komnaty gdzie rzucił sie na łoże by dac odpocząc oczym przymknął powieki zaczął nucić pod nosem starą ballade o dzielnym rycerzu, złym czarnoksiężniku i królewnie, zaśmiał się pod nosem w połowie. Lezął chwile z zamkniętymi oczyma i uśmiechem na ustach by nagle znów zacząć nucić tym razem śpiewajać troszke zmienioną wersję starej ballady. Zniknął dzielny rycerz, ballada wydała parobka o krzywych zębach, czarnoksiężnik przerodził się w sąsiada pijaka i warchoła, zas piękna królewna upadła do stanu smarkatej molestowanej córki parobka. Trip skończył pod koniec jak by sam nie chciał dalej słuchać własnych słów. Otworzył oczy i siadajac przetarł je wierzchem dłoni.*
- Wolę jednak baśnie niż prawdziwe historie
*Mruknął do siebie i wyszedł z komnaty ruszywszy w kierunku łaźni*


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
tatsu
Kasztelanka



Dołączył: 28 Lut 2006
Posty: 659
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Quess w Quidden

PostWysłany: Pon 9, 09:24:10, 18 Wrz 2006    Temat postu:

*Dotarłszy wreszcie do końca korytarza, na przeciw drzwi stanęła i uniosła dłoń i zwinęła ją w pięść. Lekko zastukała w drewno i ze skupieniem nasłuchiwała odpowiedzi*

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
tatsu
Kasztelanka



Dołączył: 28 Lut 2006
Posty: 659
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Quess w Quidden

PostWysłany: Wto 7, 07:43:10, 26 Wrz 2006    Temat postu:

*Nie słysząc żadnej odpowiedzi ni żadnego głosu z komnaty dochodzącego, westchnęła cicho i ruszyła w stronę wieży, by z zaciszu swej samotni wszsytko lepiej poukładać.*

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sir Keldorn
Gość



Dołączył: 12 Lis 2006
Posty: 112
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Południowe góry Garoth

PostWysłany: Wto 23, 23:47:09, 21 Lis 2006    Temat postu:

*otworzył drzwi komnata była pusta. Podszedł do łóżka i rozebrawszy się udał się na odpoczynek*

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sir Keldorn
Gość



Dołączył: 12 Lis 2006
Posty: 112
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Południowe góry Garoth

PostWysłany: Śro 9, 09:54:45, 22 Lis 2006    Temat postu:

*obudziły go pierwsze promyki słońca, które wpadły do pokoju. Przeciągną się. Był wypoczęty i głody. Gdy się ubrał udał się do zajazdu*

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Kasztel Quess Strona Główna -> Komnaty gościnne Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

Skocz do:  

Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 phpBB Group

Chronicles phpBB2 theme by Jakob Persson (http://www.eddingschronicles.com). Stone textures by Patty Herford.
Regulamin