Kasztel Quess

tatsu

*Alaryel spojrzał po zebranych, dłużej wzrok zatrzymując na tatsu. Tęczówki rozjaśniły się najczystszym błękitem.*
- Myślę, iż moja obecność będzie krępować swobodną rozmowę - odrzekł, kłaniając się. - Moje zadanie wykonane, oddalę się do innych obowiązków.
*Nie czekając na odpowiedź, odwrócił się na pięcie i ruszył w stronę furty prowadzącej do ogrodu. Co dziwne, ludzie i nieludzie, którzy znajdowali się na jego drodze, usuwali się mu, choć wcale szybko nie szedł. Co niektórzy poczyniali gesty, jakby odganiali od siebie urok.*

Rindenvein

A więc idziemy! *Starzec zaśmiał się i poprawił worek na plecach. Od pewnego czasu milczał. Nie lubił zbyt wielu ludzi, których nie znał, a jeśli nie chciał stwarzać sobie kłopotów , co dosyć często mu się zdarzało, próbował nie wdawać się w dysputy.*

tatsu

*Kiwnęła głową i z uśmiechem rzekła: *
- Zatem, proszę za mną.
*Ruszyła raźno przed siebie, postukując do wtóru kosturem. Podążała ku wrotom prowadzącym do wnętrza Kasztelu.*

Rindenvein

*Ruszył za nią, rozglądając się ciągle dokoła. Podziwiał mocne mury i wybrukowane drogi. Porządne budowle.*
Dawnom czegoś takiego nie widział. Ciekawe co pokaże wnętrze Kasztelu.
*Mruknął do siebie cicho.*

tatsu

*Gdy dotarła do wierzei, nacisnąwszy wspaniale rzeźbioną w smoki klamkę, otworzyła je. W chwile później już była we wnętrzu Kasztelu.*

Rindenvein

*I on znalazł się w Kasztelu. Oczywiście zamknął za sobą drzwi. Nie był człowiekiem, który lubi marnować ciepło. Często przecież bywał w drodze.*